Donald Tusk na wczorajszym spotkaniu PO, zdaniem TVN24 miał sugerować że nagrań są setki.
Nagranych jest podobno wiele różnych osób.
Czy to możliwe aby ABW przekazała Tuskowi informację na ten temat?
Czy premier z tylnej kanapy steruje tym jakie podsłuchy ujżą światło dzienne i w jakich sprawach ABW zechce podjąć śledztwo?
Na to mogło by wskazywać utajnienie rozmów.
Takie nagrania to nie jedynie okazja do szantażowania własnych stronników gdyby ci chcieli być nielojalni, ale także osoby z innych partii czy biznesmenów którzy byli podsłuchiwani.
Wydaje się że nagrania które dotąd wypłynęły mogą być nie tyle czubkiem góry lodowej, lecz jedynie czubkiem czubka.
Taka wiedza rzeczywiście może być tragedią dla państwa.
Zwłaszcza że na dziś wydaje się że jest w rękach kogoś kogo nie zawaham się w związku z jego działaniami w sprawie ministra Sienkiewicza czy Sikorskiego, nazwać małpą z brzytwą.
Hlastającą dookoła wszystkich którzy chcielki by mu tą brzytwę z ręki wyjąć.
Czas zadać pytanie wprost.
Kogo chce szantarzować dyspozytor taśm.
Do pytania uprawnia między innymi nagranie panów Sienkiewicza i Belki sugerujących że "grubych misiów"
można okraść jeszcze bardziej.
Wygląda na to że całe państwo znajduje się w kanale w który wciąga je za nogi Donald Tusk.
